Planowaliśmy z przyjaciółmi wycieczkę do Wrocławia. Mamy tam kilku znajomych, więc byłoby gdzie spać. Moglibyśmy zaoszczędzić trochę pieniędzy i spędzić ze sobą więcej czasu. Niestety okazało się, że szykuje się większy zlot naszej paczki licealnej, więc pojawił się problem ze spaniem. Nie zniechęciło nas to oczywiście, bo tak bardzo chcieliśmy zobaczyć Wrocław, że zaczęliśmy poszukiwania miejsca noclegowego. Najpierw sprawdziliśmy hotele w centrum i apartamenty. Chcieliśmy uniknąć spania w motelach albo hostelach, bo mamy nieprzyjemne wspomnienia ze spania w takich miejscach.
Jak już zdecydowaliśmy gdzie spać, przyszła pora poinformować resztę paczki co wybrałyśmy. Niestety zaczął się koncert życzeń i każdy zaczął przysyłać swoje hotele. Jeden chciał nowoczesny, drugi zabytkowy, a jeszcze inny koniecznie z balkonem. Koniec końców doszliśmy do porozumienia i wybraliśmy jednak apartament, w niedalekiej odległości od centrum, tak żeby chodzić wszędzie na pieszo.
Z niecierpliwością czekaliśmy do dnia wyjazdu. Całą ekipą umówiliśmy się na dworcu i wyruszyliśmy na naszą weekendową wycieczkę. W pociągu było wesoło i czas nam upłynął bardzo szybko. Na miejscu spotkaliśmy się z resztą ekipy, przywitaliśmy i skoczyliśmy na wspólną pizzę. Potem każdy poszedł w swoją stronę, żeby się trochę odświeżyć i umówiliśmy się w kawiarni w Rynku.
Nasza czwórka dotarła na ulicę Pomorską, żeby zobaczyć nasz apartament. Miejsce było przeurocze. Apartament dopracowany w każdym szczególe. Hotele w tej cenie były w dużo niższym standardzie. Poczuliśmy się jak królowie życia i nie musieliśmy się już stresować, że nie będzie gdzie spać.
Odpoczęliśmy chwilę i wyruszyliśmy na zwiedzanie. Pogoda była przepiękna. Słońce świeciło, więc aż się chciało spacerować. Złota polska jesień we Wrocławiu prezentowała się wspaniale. Pospacerowaliśmy po parku i udaliśmy się w kierunku naszego miejsca spotkania. Reszta już tam była. Niestety nie wszystkie zamówione hotele były tak fajne jak nasz, ale najważniejsze, że każdy miał gdzie spać. I tak naszym celem było zwiedzanie, a nie leżenie w łóżku.
Całą ekipą wypiliśmy kawę w Rynku i ruszyliśmy w poszukiwaniu wrocławskich krasnali. Nasza koleżanka, studiująca tutaj, oprowadzała nas po fajnych zakątkach. Bardzo miło spędzaliśmy czas, dużo gadając, śmiejąc się i robiąc pamiątkowe zdjęcia. Wyszła nam z tego niezła kolekcja. Całą paczką umówiliśmy się, że w każdym semestrze będziemy poznawać inne miasto i kto inny będzie przewodnikiem. Pomysł nam się super spodobał i na wiosnę spotkamy się u mnie w Krakowie.
Po całym dniu zwiedzania wróciliśmy do apartamentu, żeby przygotować się na szalony wieczór we wrocławskich knajpach. Po krótkim odpoczynku ponownie ruszyliśmy w miasto, tyle że tym razem w bardziej zabawowym celu.
Nasz wieczór skończył się bardzo późno. Dopiero nad ranem wróciliśmy do apartamentu i zadowoleni poszliśmy spać. Rankiem niestety trzeba było się zbierać w drogę powrotną. Nieco zmęczeni, ale szczęśliwi wyruszyliśmy do domu. To był niezapomniany wyjazd.